Grubszy przedni stabilizator w Mondeo ST220
Stabilizator w ST220 ma grubość około 20 mm. Natomiast, co ciekawe, „zwykłe” Mondeo mk3 ma stabilizator o grubości 21 mm. A wydawałoby się, że to wersja ST powinna mieć sztywniejszy stabilizator, bo ten element zawieszenia jest odpowiedzialny za ograniczanie przechyłów samochodu w zakrętach. Jest jednak inaczej. Zasłyszałem gdzieś informację, że przez obniżone i sztywniejsze zawieszenie ST220 (sprężyny i amortyzatory) konstruktorzy samochodu zdecydowali się na akurat mniej sztywny stabilizator.
Tuleje stabilizatora w moim ST220 były już mocno powybijane i chciałem to naprawić poprzez montaż poliuretanów Powerflexa. Ale jakoś te Powerflexy, mimo że przewidziane do ST nie pasowały średnicą. Musiałem kupić oryginalne gumy, które niestety nie mają jakiejś nadzwyczajnej żywotności.
Przeczuwając, że oryginalne gumy ponownie skończą się dosyć szybko (to zasługa dziurawych dróg w okolicy) zdecydowałem się na drobne ryzyko i kupiłem stabilizator ze „zwykłego” Mondeo mk3 wraz z metalowymi obejmami tulei. Kosztowało mnie to zawrotne 20 zł! Przedni stabilizator „zwykłego” Mondeo mk3 wraz z metalowymi obejmami pasuje P&P do wersji ST220! Tylko trzeba go zamontować właśnie z tymi metalowymi obejmami dawcy, a tym samym nie można zostawić metalowych obejm z ST.
Łączniki przedniego stabilizatora mają identyczną długość w ST220, jak i w „zwykłych” modelach. Zatem można zastosować oryginalne łączniki, które mieliśmy w ST, albo użyć tych ewentualnie kupionych wraz z stabem od zwykłego Mondeo mk3.
Bardzo fajną sprawą jest to, że do zwykłego przedniego stabilizatora są dostępne poliuretany Olkusza (Deuter-Motosport). Można je kupić pod symbolem KPL905 (obecnie 65 zł za 2 szt.).
Jeżeli ktoś zamierza akurat naprawiać swoje przednie wahacze, to koszt tulei wyjdzie jeszcze niższy. Olkusz proponuje bowiem zestaw o symbolu FMMK3KKPL3 zawierający komplet tulei na dwa przednie wahacze oraz dodatkowo w tym komplecie są wspomniane tuleje staba – wówczas wychodzą one 30 zł za 2 szt. A wspomnieć warto, że oryginalne gumy stabilizatora ST220 kosztują 88 zł za 2 sztuki. Zatem w tej cenie można kupić lepsze poliuretany oraz cały stabilizator, który będzie poprawiał właściwości jezdne. Czyli pod względem opłacalności przeróbki nie ma się do czego przyczepić.
Grubszy stabilizator mogłem przetestować na Torze Łódź i wydaje się, że rzeczywiście troszeczkę zmniejsza przechyły nadwozia. Możliwe, że także ten stabilizator przyczynił się do całkiem fajnych czasów okrążeń, jakie wykręciłem. Na pewno sztywniejszy stabilizator nie zaburzył charakterystyki prowadzenia. Uważam, że taki grubszy stabilizator może być jeszcze bardziej wartościową przeróbką w samochodach bez szpery (ja mam akurat Quaife), bo w zakrętach ograniczy tracenie przyczepności wewnętrznego przedniego koła – co zawsze jest problemem w FWD z otwartym dyferencjałem.
Jeżeli komfort ucieka, to w niewielkim stopniu. Odczuwane to może być tylko na dziurawych zakrętach (bo tylko w zakrętach – przy przechyłach nadwozia – stabilizator ma szanse przenosić jakieś siły).
Na zakończenie chciałbym jeszcze dodać, że miałem wątpliwość czy poliuretany Olkusza sprawdzą się do „zwykłego” stabilizatora, a wynikało to stąd, że stabilizator w miejscach tulei jest spłaszczony. Oryginalne gumy uwzględniają to spłaszczenie, a poliuretany Olkusza są okrągłe wewnątrz. Jednak poliuretany zdały egzamin i porządnie trzymają stabilizator. Można śmiało montować.